Info
Ten blog rowerowy prowadzi chickenowa z miasteczka Andrespol. Mam przejechane 2785.76 kilometrów w tym 1114.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.41 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec2 - 5
- 2013, Kwiecień1 - 8
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik2 - 17
- 2012, Wrzesień2 - 3
- 2012, Sierpień6 - 9
- 2012, Lipiec2 - 7
- 2012, Czerwiec6 - 2
- 2012, Maj15 - 14
- 2012, Kwiecień2 - 2
- 2011, Grudzień2 - 0
- 2011, Październik2 - 3
- 2011, Wrzesień13 - 21
- 2011, Sierpień9 - 18
- 2011, Lipiec5 - 10
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 164.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 09:05 |
Średnia prędkość: | 18.07 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 82.05 km i 4h 32m |
Więcej statystyk |
- DST 100.10km
- Czas 05:25
- VAVG 18.48km/h
- Sprzęt Giant XTC W
- Aktywność Jazda na rowerze
A miało być blisko i rekreacyjnie
Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 0
Dzis umowilam sie z Monika na rower. W zwiazku z tym, ze ledwo wstalam z lozka po chorobie, mialo byc gdzies blisko i wolno, zebym sie nie forsowala. Wyszlo jak zawsze...
Wybralysmy sie na rower z chlopakami i to oni sa wszystkiemu winni :P Zabrali nas do Sokolnik. Jechalo sie fajnie, glownie po asfalcie. Na miejscu zjedlismy obiad (oplacony przez fundacje Doktorka) i ruszlismy z powrotem do domu.
Pekla dzis pierwsza setka, a mimo wszystko srednia nie taka zla bo 18,39km/h z licznika :) Cieszy mnie to, bo nie jest jednak tak najgorzej z moja kondycja po zimie.
Fotki pamiatkowe
Obiadek-porcje byly na prawde ogromne. Mysle, ze nawet Lukasz by sie najadl :P
Grupowe, bez fotografa
Taki tam staw w Sokolnikach
Bylo super. Dzieki jeszcze raz za mile towarzystwo i dozobaczenia na kolejnej wyprawie i biciu rekordow odleglosci :P
- DST 64.00km
- Czas 03:40
- VAVG 17.45km/h
- Sprzęt Giant XTC W
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Moniką...
Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 2
Czas troche zrespownowac mojego bloga.
W piekna, mrozna niedziele wybralam sie do Lukasza, z mysla ze sobie pojezdzimy, jednak 8 stopni ciepla nas solidnei zniechecil i po smacznym obiadku, postanowilismy polenic sie w domu. Pozniej zajrzalo do nas troche slonca, wiec Lukasz pojechal do pracy, a ja z Monika na rower. Naszym celem byla tylko Rudzka Gora, gdyz Monia byla wykonczona nocnym trybem zycia... w pracy ;)
Oto zjazd, ktory pokonalam juz 3ci raz w swojej karierze, a 1szy raz po wypadku - serducho bilo ale dalam rade!
A to moj dzielny rumak:, nieco odnowiony po mojej dewastacji:
I ja... :)